sobota, 19 grudnia 2015

Żegnajcie. :)

Zdecydowałam, że postaram się dawać dobry przykład i walczyć w milczeniu. Nie do końca, bo mam terapię i wyrażam się na wiele różnych sposobów. Nie chcę, aby ktoś przypadkiem wszedł na tego bloga, uznał, że anoreksja to świetny sposób na odchudzanie i zmarnował sobie życie.
Wiem z własnego doświadczenia, że blogi pro ana zabijają. Kiedy zaczęłam chorować na anoreksję, czytałam te blogi, nie miałam konta na bloggerze ani nic w tym stylu, żadnego tumblra etc. Czytałam posty, z których dowiedziałam się o "dekalogu anorektyczek", "alfabecie anorektyczek", priorytetach i sposobach na schudnięcie anorektyczek.
Metody na przyspieszenie metabolizmu, ukrywanie jedzenia, manipulowania wagą - wszystko to znam na pamięć. Tak samo, jak wiele wartości energetycznych produktów.

Chcesz poznać myślenie anorektyczki? Proszę bardzo:
Mam zjeść jabłko albo gruszkę. Bez ważenia ich.
- Jabłko - 50 kcal / 100 g vs. gruszka - 58 kcal / 100 g. - Jabłko jest większe? Ale gruszka ma większą masę na mniejszą objętość! Co mam zjeść? Czemu to jest takie trudne?! - No dobra. Zjem jabłko. Albo może nie, bo utyję. - Może gruszka będzie mała... Ale w sumie jabłko też może być małe... - Zjedz coś, dziewczyno! - Nie mogę.

TO NIE JEST SPOSÓB NA ODCHUDZANIE. TRAFIŁAM DO SZPITALA 2 RAZY DLATEGO, ŻE BAŁAM SIĘ JEDZENIA. Nie byłam w stanie zjeść jabłka bez poczucia winy. Ciągłe głosy w mojej głowie walczyły ze sobą.
PRO ANA ZABIJA. Ja nie będę. Wiem, co pisałam. Nadal jestem w tym bardzo głęboko. I nadal nie wiem, gdzie się zaczyna anoreksja. Usunęłam więc wszystkie posty na tej stronie. I już nigdy więcej nie umieszczę tu nic, co by było pro anorektyczne. A, że to blog - nie oszukujmy się - pro ana, zapewne nie umieszczę tu już nic. Żegnajcie więc, moi nieliczni obserwatorzy. <3